Kontakt ul. Jagiellońska 15, 85-067 Bydgoszcz,
Budynek F, pokoje 50-53
tel.: +48 52 585-34-00
fax: +48 52 585-36-75
e-mail: dziekfarm@cm.umk.pl

Lekarze z UMK w walce z Covid-19

Zdjęcie ilustracyjne

Naukowcy z Collegium Medicum UMK rozpoczynają dwa badania kliniczne, których celem jest walka z infekcją wirusem SARS-CoV-2. Pierwsze ma łagodzić i skrócić przebieg choroby, drugie - nie dopuścić do zarażenia w przypadku kontaktu z osobą już chorą.

- Badania powinny zacząć się najszybciej, jak to tylko możliwe. Statystyki są bowiem ponure - codziennie z powodu wirusa umiera bardzo wielu pacjentów. Jeśli jest więc szansa, by to powstrzymać, to należy próbować. Powiedziałbym nawet, że w takiej sytuacji nie można nie próbować - mówi prof. dr hab. Jacek Kubica, prorektor ds. badań naukowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz kierownik Katedry Kardiologii i Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.

Czas nagli, dlatego rektor UMK prof. dr hab. Andrzej Tretyn zadeklarował już sfinansowanie pracy naukowców z budżetu uczelni - szukanie zewnętrznych źródeł finansowania oznacza dość czasochłonne procedury, które tylko opóźniłyby rozpoczęcie badań.

Oba badania przebiegać będą równolegle. Autorem idei pierwszego jest prof. Eliano Navarese z Collegium Medicum UMK. Obejmie ono pacjentów z już rozpoznaną chorobą, ale na wczesnym jej etapie. Cel, jaki stawia sobie naukowiec, to skrócenie oraz złagodzenie przebiegu choroby, stąd nazwa badawczego projektu: ReCOVery, czyli wyzdrowienie.

- Samo badanie nie powinno trwać długo - wszystko zależy od tego, jak szybko uda nam się włączyć pacjentów. Wyliczyliśmy, że aby sprawdzić naszą hipotezę, potrzebujemy 225 osób. Patrząc na liczby wykrywanych przypadków zarażeń myślę, że najpóźniej w ciągu tygodnia powinniśmy zebrać odpowiednią grupę - tłumaczy prof. Kubica. - Obserwacja i zbieranie wyników potrwa dwa tygodnie. Teoretycznie więc w ciągu miesiąca możemy mieć odpowiedź, czy nasze założenia są słuszne i terapia działa.

Drugi z projektów badawczych dostał symboliczną nazwę: PAVIA.

- To włoskie miasto bliskie memu sercu, spędziłem w nim trzy lata, pracując na tamtejszym uniwersytecie. Historyczna stolica Lombardii jest też jednym z miast najbardziej dotkniętych przez wirusa - wyjaśnia prof. Kubica, który jest autorem koncepcji tego badania.

Badanie kliniczne ma przejść 1,6 tys. osób objętych kwarantanną z powodu udokumentowanego kontaktu z osobą już chorą. Jego celem jest niedopuszczenie do rozwinięcia choroby u osób, które były narażone na kontakt z wirusem.

Podobnie, jak w przypadku ReCOVery, na efekty nie trzeba będzie długo czekać - całość powinna zamknąć się w ok. miesiącu.

- Zależy to oczywiście od tego, jak szybko pozyskamy partnerów, czyli zainteresowanych lekarzy zakaźników w całym kraju, a zgromadzimy niezbędną liczbę osób, które będziemy mogli obserwować - dodaje prof. Kubica.

Jak będzie przebiegała terapia i jakimi lekami? Tego naukowcy z UMK nie chcą na razie zdradzić, tłumacząc to troską o dobro pacjentów. To niezwykle ważne, aby najpierw sprawdzić, czy lek działa, a dopiero potem go stosować.

- Niektórzy twierdzą, że jak ma się pomysł na walkę z wirusem, to powinno się natychmiast powiedzieć wszystkim, na czym on polega. Może to być jednak zła, a nawet niebezpieczna droga. Mamy mocne podstawy logiczne, by sądzić, że nasza strategia okaże się skuteczna. Zawsze jest jednak możliwość, że jesteśmy w błędzie - mówi prof. Kubica. - Musimy najpierw to sprawdzić, mieć pewność, że nasze założenia są słuszne i skuteczne. Nie chcemy dawać ludziom złudnego poczucia, że jest coś, co ich ochroni, i jeśli to zażyją, to będą bezpieczni. Takie poczucie może doprowadzić do tego, że zaniedbają inne środki ochrony, a wtedy nieszczęście gotowe.

Naukowcy zapewniają, że ryzyko związane ze stosowaniem badanych leków jest niewielkie. To dwa leki dobrze znane w kardiologii, których spodziewanym efektem ubocznym ma być działanie antywirusowe.

Informacja o odkryciu nowego, nieidentyfikowanego dotychczas wirusa – koronawirusa obiegła świat na początku stycznia. Do końca marca zakażonych nim zostało blisko 800 tys. osób. Samo tylko określenie „koronawirus” wskazuje nam co do zasady na całą rodzinę wirusów z grupy wirusów RNA. Nazwa rodziny wynika z wyglądu patogenu w mikroskopie elektronowym – osłonka wirusa otoczona koroną innych struktur. Wśród rodziny koronawirusów znamy już kilkanaście gatunków szeroko rozpowszechnionych wśród ludzi oraz zwierząt. Niektóre z nich mogą wywoływać choroby dróg oddechowych, przewodu pokarmowego i układu nerwowego. Większość z nich wywołuje zwykle niegroźne infekcje „przeziębieniowe”, ale dwa z nich były niegdyś czynnikiem etiologicznym dwóch groźnych dla ludzi epidemii. Pierwszy – wirus MERS-Cov (od ang. Middle East respiratory syndrome), odpowiedzialny za bliskowschodni zespół oddechowy, odkryty w 2012 roku, wyizolowano do tej pory u ponad 2000 pacjentów. Drugi – wirus SARS – (od ang. severe acute respiratory syndrome) po raz pierwszy opisano w 2002 roku. W czasie epidemii – w latach 2002 i 2003 rozpoznano ponad 8000 zachorować o tej etiologii. Wirus, z którym mamy do czynienia teraz, to SARS-CoV-2 (z ang. severe acute respiratory syndrome coronavirus 2). Infekcję, którą wywołuje, opisano jako odzwierzęcą, choć do tej pory nie udało się jednoznacznie ustalić pewnego źródła. W swoim raporcie WHO podało nietoperze jako prawdopodobny rezerwuar wirusa, jednakże trwają badania nad ustaleniem nosiciela pośredniego. SARS-CoV-2 szerzy się drogą powietrzno-kropelkową przez bezpośredni kontakt między osobą zainfekowaną i zdrową. Dostępne dane naukowe wskazują, że wirus raczej nie rozprzestrzenia się w powietrzu. Zagrożeniem może być wytwarzany przez pacjenta aerozol, ale istotnie ta droga zakażenia dotyczy przede wszystkim pracowników ochrony zdrowia, którzy lecząc pacjenta podejmują różne działania medyczne. Należy zwrócić uwagę, że ze zwiększonym ryzykiem przeniesienia wirusa wiąże się bezpośredni/bliski, a nie każdy kontakt z chorym. Przez określenie "bezpośredni” należy rozumieć zamieszkiwanie z osobą chorą, kontakt fizyczny (podanie ręki, udzielanie pierwszej pomocy itp.), kontakt z wydzielinami osoby z COVID-19 (np. dotykanie zużytej chusteczki higienicznej, narażenie na kaszel osoby chorej),  przebywanie w bezpośredniej bliskości (twarzą w twarz) osoby chorej, w odległości mniejszej niż 2 m przez ponad 15 minut, przebywanie w tym samym pomieszczeniu co osoba chora COVID-19 w odległości mniejszej niż 2 m przez co najmniej 15 minut (np. klasie, poczekalni szpitala/przychodni, sali konferencyjnej).

Chorobę, którą wywołuje nowy koronawirus (SARS-CoV-2, wcześniej nazywany 2019-nCoV), określono jako COVID-19 (od ang. Coronavirus Disease 2019). Pacjenci zainfekowani rozwijają objawy choroby średnio w ciągu 5-6 dni po zakażeniu. Okres wylęgania wirusa wynosi od 1 do 14 dni. Stąd wynika zalecany czas 14 dniowej kwarantanny.

Do najczęstszych objawów COVID-19 należą (w nawiasach podano odsetek pacjentów u których wystąpił dany objaw wg WHO): gorączka (87,9%), suchy kaszel (67,7%), zmęczenie (38,1%), odkrztuszanie plwociny (33,4%), płytki oddech (18,6%). Rzadziej występowały: ból mięśni i stawów, ból gardła, nudności i wymioty, biegunka, krwioplucie.

Żaneta Kopczyńska

pozostałe wiadomości